piątek, 25 lipca 2014

Na krakowskim brzegu


Zawsze chciałem to napisać. Dziś mam okazję.

Niech zaświecą wieczorne miasta. Mój dzień się wypełnił: opuszczam Europę. Morski wiatr wypraży moje płuca; wygarbują mi skórę egzotyczne klimaty. Pływać, ugniatać trawę, polować, zwłaszcza palić tytoń, i pić alkohole mocne jak wrzący metal - jak czynili to drodzy przodkowie wokół ognisk. 

Powrócę z żelaznymi mięśniami, ogorzały, z wściekłym okiem: sądząc po mojej masce zaliczą mnie do mocnej rasy. Będę miał złoto; będę gnuśny i brutalny. Kobiety troszczą się o tych kalekich dzikusów wracających z gorących krajów. Wdam się w polityczne rozgrywki. Będę zbawiony.
Teraz jestem przeklęty i ojczyzna budzi we mnie odrazę. Nieprzytomny sen pijanego na piaszczystym brzegu, oto co najlepsze.


Na razie, Krakowie. Będę tęsknił. Może.








(cytat za: Rimbaud, "Sezon w piekle")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Matiusza jazdy w różne strony -> http://www.kolodrogi.blogspot.com